#25 grzech — 22.10.2025
Budzik to wyrok.
Zawsze o szóstej,
jakby czas miał w sobie nienawiść do snu.
Ubieram się w mundur cywila:
koszula, spodnie, twarz.
Twarz najtrudniej dopasować —
bo nie pasuje do niczego.
W biurze pachnie kawą i rezygnacją.
Każdy klika, każdy milczy,
jakby cisza była walutą,
za którą kupujemy spokój.
Szef mówi: „wydajność”.
Ja myślę: „życie”.
Ale nie mówię,
bo życie nie ma premii kwartalnej.
W toalecie patrzę w lustro.
Widzę człowieka,
który kiedyś chciał być poetą,
ale teraz zna tylko skróty klawiaturowe.
O 17:00 wychodzę.
Nie jestem wolny.
Jestem tylko niewidzialny,
aż do jutra.