#28 grzech — 02.11.2025
Aniele mój,
który nie masz twarzy,
tylko oddech na karku,
gdy śnię o śmierci.
Stróżu mój,
czy pilnujesz mnie,
gdy piję w samotności,
gdy całuję obcych,
żeby poczuć ciepło?
Ty, co jesteś z woli Nieba,
czy wiesz, że niebo to sufit
w pokoju bez okien,
gdzie modlę się do ciszy?
Bądź przy mnie,
gdy krwawię z myśli,
gdy ciało mówi „dość”,
a dusza milczy.
Oświecaj,
choć moje oczy wolą mrok.
Strzeż,
choć nie chcę być strzeżony.
Prowadź,
choć idę wbrew Tobie.
I rządź mną,
choć jestem królestwem ruin,
gdzie świętość to wstyd,
a grzech — jedyne światło.
Amen,
czyli: zostań,
choćbyś miał płakać nade mną.